Dziś zakup „elektryka” się nie opłaca, czy zmieni to publiczna dotacja?
Zakup i użytkowanie samochodu elektrycznego są dziś wyraźnie droższe niż w przypadku auta z silnikiem spalinowym o podobnej wielkości i wyposażeniu. Różnica w łącznych kosztach przekracza 60% na niekorzyść „elektryków” – szacuje Carsmile. Wejście w życie zapowiadanej przez rząd dotacji spowoduje, że różnica w kosztach wyraźnie się zmniejszy, a nieco droższe użytkowanie aut elektrycznych będzie rekompensowane darmowym parkowaniem w strefach oraz możliwością jazdy po buspasach – oceniają eksperci internetowej platformy.
Na 150 tys. samochodów elektrycznych zarejestrowanych w krajach UE, jedynie 620 zostało zarejestrowanych w Polsce. Daleko nam do rynkowych liderów, tj. Niemiec i Francji, mogących pochwalić się liczbą rejestracji przekraczającą odpowiednio 36 i 31 tys. – przypomina Carsmile, internetowa platforma za pośrednictwem której można wynająć albo wyleasingować samochód. Oprócz braku odpowiedniej infrastruktury do ładowania „elektryków”, duża różnica w cenie samochodów elektrycznych i spalinowych nadal skutecznie zniechęca potencjalnych nabywców. Przecież każdy, kto choć trochę śledzi poziom zanieczyszczenia powietrza w swoim mieście, chętnie przesiadłby się do samochodu nieemitującego w trakcie jazdy dwutlenku węgla, tlenków azotu czy też cząstek stałych. Jednak auta elektryczne są nadal zbyt drogie i po prostu nie stać nas na zakup takiego pojazdu.
- Duża różnica w cenie
Najtańsze czteroosobowe elektryki kosztują ok. 100 tys. zł (Smart Forfour oraz Volkswagen e-UP!), a najpopularniejszy w Polsce Nissan Leaf to wydatek ponad 150 tys. zł. Kwota ta jest prawie dwa razy większa od ceny konkurencyjnego auta z silnikiem spalinowym. Na dodatek, w przeciwieństwie do innych krajów europejskich, w Polsce nie uruchomiono jeszcze programu wsparcia elektromobilności, co oznacza, że wysokie koszty zakupu aut elektrycznych musimy ponosić w całości.
Jest jednak szansa na to, że już niedługo sytuacja osób gotowych przesiąść się do „elektryków” ulegnie poprawie. Zgodnie z ogłoszonym w lutym 2019 r. projektem rozporządzenia ministra anergii (w sprawie szczegółowych warunków udzielania wsparcia z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu), nabywcy aut elektrycznych będą mogli liczyć na dofinansowanie w wysokości 30% ceny pojazdu, jednak nie więcej niż 36 tys. zł.
- Czy dotacje zmienią rynek?
Analitycy Carsmile sprawdzili w jaki sposób zapowiedziana kwota dotacji wpłynie na średni koszt użytkowania najpopularniejszego w Polsce „elektryka” - Nissana Leafa. Czy dofinansowanie wystarczy, aby pod względem łącznych kosztów elektryczny Nissan „zbliżył” się do swojego spalinowego konkurenta?
Do porównania wybrano Nissana Leafa w wersji Acenta oraz cieszącego się dużą popularnością Opla Astrę w wersji Enjoy. Oba auta dysponują podobną mocą (150 KM). Dodatkowo, Astra jest wyposażona w automatyczną skrzynię biegów, aby podobnie jak w Leafie, kierowca mógł koncentrować swoją uwagę na drodze i przemieszczać się w miejskich korkach bez konieczności ręcznej zmiany biegów.
- Założenia
Analizę kosztów przeprowadzono dla okresu 3 lat, w czasie których samochody przejeżdżają 45 tys. km. Pod uwagę wzięto: koszt ubezpieczenia AC i OC, 3 przeglądów okresowych, rejestracji samochodu, zakupu, przechowania i wymiany opon zimowych, a także koszt kredytowania samochodu w okresie 3 lat przy wpłacie własnej na poziomie 10% i RRSO 8,5%. Koszt paliwa dla Opla Astry obliczono przy założeniu średniego spalania 7 l/100 km i cenie benzyny 4,75 brutto za litr. Koszt energii dla Nissana Leafa obliczono zakładając zużycie18 kWh na 100 km i ładowanie w trybie mieszanym: w 50% w warunkach domowych (cena za 1kWh 0,6 zł), pozostałe ładowania będą miały miejsce w sieci Greenway (30% w ładowarkach półszybkich 1,19 zł za 1kWh oraz 20% w ładowarkach szybkich 1,89 zł brutto za 1kWh). Dodatkowo w analizie uwzględniono ewentualny możliwy do uzyskania rabat przez klienta indywidualnego oraz utratę wartości na podstawie danych Eurotax dla powyższych założeń.
Cena Astry z wyposażeniem obejmującym lakier metalik, pakiet Enjoy Biznes, koło zapasowe dojazdowe to 88 100 zł. Leaf z lakierem metalizowanym i czujnikami odległości przy parkowaniu przód/tył kosztuje 158 670 zł, czyli prawie dwa razy więcej.
- Rachunek ekonomiczny na korzyść silnika spalinowego
Na pierwszy rzut oka, przy tak dużej różnicy w cenie wydaje się niemożliwe, aby rachunek ekonomiczny wskazał na inny samochód niż Opel Astra. Wyniki analizy potwierdzają, tę tezę. Przy obecnych cenach i możliwych do uzyskania rabatach, Astra jest wyraźnie tańsza w użytkowaniu. Średni całkowity koszt użytkowania Opla w okresie 3 lat wynosi nieco ponad 2 100 zł miesięcznie i jest o ponad 1 200 zł niższy niż w przypadku Nissana. Co prawda „tankowanie” elektryka jest dużo tańsze i pozwala na oszczędność nawet 6 500 zł w ciągu trzech lat, koszty przeglądów także działają na korzyść Leafa, pozostawiając w naszej kieszeni dodatkowe 2 300 zł (łącznie daje to ok. 8 800 zł),ale uzyskane w ten sposób oszczędności pozwalają na pokrycie tylko niewielkiej części różnicy w cenie, która wynosi ponad 74 000 zł.
- Dofinansowanie zmieni sytuację
Porównanie obu modeli, znacznie poprawia się na korzyść Leafa, jeśli w analizie uwzględnimy zapowiadaną dotację w wysokości 36 tys. zł. Różnica w cenie zakup obu pojazdów spada wówczas do niecałych 40 tys. zł. Dzięki tak dużemu wsparciu, realna utrata wartości Nissana będzie dużo niższa dla użytkownika i wyniesie jedynie 26%. W tym samym okresie użytkownik Astry „straci na niej” 39% ceny początkowej. Jeżeli dodatkowo uwzględnimy wspomniane już wcześniej niższe koszty eksploatacji naszego „elektryka”, zbliżymy się do kwoty, którą miesięcznie wydawalibyśmy na Astrę. Leaf z dotacją będzie nas kosztował ok. 2 290 zł miesięcznie, czyli jedynie 180 zł więcej niż spalinowy Opel.
- Po pierwsze … ekologia
180 zł to kwota, którą jesteśmy w stanie zaoszczędzić np. na opłatach parkingowych. Należy pamiętać, że samochody elektryczne mogą korzystać z miejsc zlokalizowanych w płatnej strefie parkowania bez jakichkolwiek opłat. Dodatkowo, mając „elektryka” będziemy mogli korzystać z tzw. buspasów dzięki czemu, w zależności od lokalizacji i odległości, będziemy mogli zaoszczędzić od kilkunastu minut do nawet godziny jednorazowo na dojazdach, unikając postoju w miejskich korkach. Wycena zaoszczędzonego w ten sposób czasu to oczywiście rzecz względna, trudna do oszacowania. Oczywiście nie możemy zapomnieć o nadrzędnej zalecie auta elektrycznego – w trakcie jazdy nie emituje ono zanieczyszczeń do atmosfery, dzięki czemu wszyscy możemy oddychać powietrzem lepszej jakości.
Jakub Dasiewicz, ekonomista Carsmile
źródło: informacjebranzowe.pl