Elektryk czy spalinowy – co się bardziej opłaca?
Carsmile, platforma za pośrednictwem której można kupić lub wynająć samochód, regularnie porównuje koszty użytkowania aut elektrycznych oraz zbliżonych do nich modeli z tradycyjnym napędem.
Radykalna zmiana
- W marcu 2022 roku przeciętny koszt użytkowania elektryka, mierzony ratą wynajmu, był nieznacznie niższy od kosztu użytkowania porównywalnego samochodu z napędem tradycyjnym pomimo faktu, że cena katalogowa auta elektrycznego była wówczas średnio o niemal połowę wyższa od jego spalinowego odpowiednika - przypomina Michał Knitter, współzałożyciel platformy Carsmile należącej do Grupy OLX. –- Jeszcze w 2022 roku branża motoryzacyjna, w tym również tradycyjne koncerny, walczyła o dobry wynik sprzedaży tych, kusząc klientów m.in. atrakcyjnymi rabatami – dodaje.
Niższa rata wynajmu pojazdów elektrycznych w stosunku do ich spalinowych odpowiedników była też efektem dotacji z programu „Mój elektryk”, która w 2022 r. więcej „ważyła” w cenie pojazdu niż ma to miejsce obecnie. Sprzedaż elektryków wspierały też firmy finansujące, które jeszcze dwa lata temu optymistycznie szacowały przyszłą wartość pojazdów zeroemisyjnych.
Brak presji
Dziś relacja pomiędzy samochodami elektrycznymi a ich spalinowymi odpowiednikami kształtuje się zupełnie inaczej. – Elektryki nie tylko nie mają już przewagi w postaci niższej raty wynajmu, ale też nie widać, aby tradycyjnej branży motoryzacyjnej zależało na dobrych wynikach sprzedaży aut zeroemisyjnych. Dwa-trzy lata temu taka presja była odczuwalna na rynku, a obecnie jej nie ma i to pomimo faktu, że rok 2035 przybliża się, a nie oddala – zauważa Michał Knitter.
Jego zdaniem, sytuacja ta ma swoje podłoże w polityce globalnej. Chodzi z jednej strony o lobbing na rzecz odroczenia terminu zakończenia rejestracji nowych aut spalinowych, a co za tym idzie, ich produkcji w UE, a z drugiej - o starcie z tanimi elektrykami z Chin, które postrzegane są przez producentów z USA i Europy jako nieuczciwa konkurencja. O ile jednak Stany Zjednoczone zdecydowanie nie chcą u siebie tanich chińskich elektryków (administracja Joe Bidena zdecydowała o nałożeniu na nie 100-proc. ceł), o tyle Europa nie ma jasnej wizji, jak chce się przed tą konkurencją chronić.
Europa w rozkroku
W UE od 5 lipca obowiązują tymczasowe cła na elektryki sprowadzane z Chin, a wysokość taryf celnych zależy od tego czy producenci współpracowali z Komisją Europejską w śledztwie dotyczącym subsydiowania produkcji przez władze z Pekinu. Problem jednak w tym, że dla marek europejskich (podobnie, jak dla amerykańskiej Tesli) cła są bronią obosieczną. W Chinach produkowane są bowiem niektóre modele BMW (iX3 oraz elektryczne MINI) i Volkswagena, Dacia Spring, Volvo EX30 czy Tesla Model 3. Co więcej, komponenty do produkcji samochodów montowanych w Europie też są masowo importowane z Państwa Środka. Poza tym, kraj ten jest dla BMW drugim rynkiem po Europie, na którym zrealizowano niemal jedną trzecią globalnej sprzedaży samochodów tej marki w I kwartale br. Według portalu CarNewsChina, powołującego się na dane Chińskiego Stowarzyszenia Samochodów Osobowych, w 2023 r. Volkswagen sprzedał w Państwie Środka 2,2 mln aut (drugie miejsce po chińskim BYD), a BMW i Audi po ok. 700 tysięcy.
Tymczasem, zdaniem firmy analitycznej Rhodium Group, aby rynek europejski przestał był atrakcyjny dla takich producentów, jak BYD, konieczne byłoby nałożenie ceł sięgających 40-50%. W opinii tego ośrodka, Unia Europejska zdecyduje się ostatecznie nałożyć cła na import aut elektrycznych z Państwa Środka na poziomie ok. 15-30%. Maksymalna stawka obowiązująca tymczasowo w UE wynosi 37,6%.
Zbadano 12 par aut
Jak dziś kształtują się proporcje pomiędzy ratą wynajmu auta elektrycznego i samochodu z napędem spalinowym? Aby odpowiedzieć na to pytanie analitycy Carsmile stworzyli 12 par „elektryk-auto z tradycyjnym napędem”. Wybrano samochody o możliwie zbliżonych wersjach, jakie są obecnie dostępne na platformie Carsmile. Stworzenie takich duetów jest oczywiście bardzo trudne ze względu na różnice w wyposażeniu, na przykład brak automatycznej skrzyni biegów w dwóch objętych analizą modelach aut spalinowych (Fiat 500 oraz Jeep Avenger). Większość elektryków uwzględnionych w zestawieniu sparowano z ich spalinowymi bliźniakami, tj. tymi samymi modelami dostępnymi również w wersji z tradycyjnym napędem. Dotyczy to: Fiata 500 (przy czym spalinowa wersja tego auta jest obecnie na wyczerpaniu w salonach samochodowych; będzie nowy model) Opla Mokki, Hundaia Kona, Jeepa Avengera, BMW X1 i Volvo XC40, a także Porsche Macan. Pozostałe albo sparowano z możliwie bliskimi odpowiednikami w ramach tej samej marki, np. Mazdę MX-30 z Mazdą CX-30, a Mercedesa EQA z Mercedesem GLA lub jak w przypadku Tesli, z wytypowanemu modelami Audi (model 3 z A4 oraz model Y z Q5 z silnikiem diesla). Volvo XC40 dodatkowo sparowano z modelem EX30, którego zakup wypada korzystniej od XC40 Recharge.
Koszty użytkowania, nie tylko zakupu
W zestawieniu uwzględniono raty wynajmu poszczególnych modeli aut na 3 lata, bez wkładu własnego, w opcji „full”, tj. z ubezpieczeniem, serwisowaniem, oponami oraz assisatnce. Na końcowe konkluzje miały zatem wpływ: ceny katalogowe poszczególnych modeli, aktualne rabaty, ceny usług dodatkowych, a także tempo w jakim auta te tracą na wartości. Dziesięć z 12 pojazdów elektrycznych zmieściło się w limicie cenowym umożliwiającym skorzystanie z dotacji. Wyjątkiem są BMW iX1 oraz Porsche Macan. W raporcie nie uwzględniono natomiast kosztów ładowania/tankowania (to temat na odrębną analizę), a także opłat za parkowanie. Nie uwzględniono także pozaekonomicznych aspektów związanych z użytkowaniem aut z elektrycznym lub tradycyjnym napędem, takich, jak: przyspieszenie, wygoda czy przyjemność z jazdy.
Jakie wnioski płyną z symulacji Carsmile? Abonament na elektryka jest średnio o 274 zł netto droższy, co oznacza różnicę na poziomie 9% w stosunku do spalinowego bliźniaka, przy średniej cenie katalogowej auta elektrycznego wyższej o 16%. Największą różnicę w racie odnotowano w przypadku pary BMW iX1 i jego spalinowy bliźniak. Model z napędem elektrycznym okazał się o 644 zł droższy, na co wpływ ma m.in. brak dotacji.
Są wyjątki od reguły
W zestawieniu Carsmile znalazły się dwie pary, w których to elektryk okazał się autem tańszym w wynajmie. Są to: Hyundai Kona Electric i Kona, a także Volvo EX30 i XC40. W tym drugim przypadku warto jednak podkreślić, że w naturalnej parze, tj. XC40 i XC40 Recharge elektryk jest modelem droższym. Niestety przewagę cenową w wynajmie straciła też Tesla, która zarówno w parze Model 3 - Audi A4, jak i w parze Model Y - Audi Q5 wypada drożej od samochodu spalinowego.– Jeszcze kilka miesięcy temu oferta wynajmu Tesli była korzystniejsza, jednak po ostatniej aktualizacji tzw. wartości rezydualnej, która odzwierciedla oczekiwania finansującego co do wartości auta za 3 lata, atrakcyjniejsze cenowo stało się Audi – zauważa Sylwester Łagowski, szef działu zamówień Carsmile.
Kto walczy o klienta?
- Na rynku nie ma obecnie sytuacji, którą można byłoby określić walką o klienta rozważającego zakup auta elektrycznego. Polityka rabatowa importerów oraz dilerów nie premiuje obecnie napędu elektrycznego, oczywiście mówimy tu o pewnej ogólnej tendencji rynkowej, od której zdarzają się wyjątki. Odnoszę wrażenie, że sprzedawcom jest zupełnie obojętne, czy sprzedadzą elektryka, benzynę czy diesla. Liczą się sztuki. Patrząc na cenniki samochodów elektrycznych trudno się dziwić, że ich sprzedaż rośnie w Polsce wolniej niż można było oczekiwać jeszcze 2 lata temu – podsumowuje Michał Knitter z Carsmile. Średni rabat na elektryki ujęte w zestawieniu Carsmile wynosi obecnie 6%, a na auta spalinowe – 12%. Zdaniem Michała Knittera, przewaga cenowa samochodów z tradycyjnym napędem wynika nie tylko z polityki cenowej/rabatowej marek motoryzacyjnych, ale też jest efektem pogorszenia warunków finansowania pojazdów z napędem elektrycznym (powód: szybsza utraty wartości niż wcześniej szacowano).
Mimo tych niekorzystnych okoliczności, czerwiec przyniósł rekordową liczbę rejestracji nowych aut elektrycznych w Polsce. Zarejestrowano wówczas 2 280 tego typu pojazdów, aż o 60% więcej niż w maju. Jedną z przyczyn skoku w statystykach był opóźniony transport Tesli Model 3 i presja na zarejestrowanie wszystkich aut tego modelu do końca czerwca ze względu na kończący się okres rozliczeniowy.
Katarzyna Siwek
źródło: informacjebranzowe.pl