Polski rynek nieruchomości Raport Metrohouse i Expandera - Sierpień 2017
Wakacje na rynku nieruchomości to zwykle okres spowolnienia. Jednak w lipcu 2017 roku, według BIK popyt na kredyt był aż o 24% wyższy niż przed rokiem, a w sierpniu 67 mln zł na dopłaty z programu MdM wykorzystano w zaledwie jeden dzień. Wysokiemu popytowi na kredyty mieszkaniowe sprzyja dobra koniunktura gospodarcza w połączeniu z niskimi stopami procentowymi. W wypadku cen transakcyjnych nie odnotowaliśmy dużych zmian. Jedynym zaskoczeniem jest Łódź, gdzie utrzymał się poziom cenowy sprzed miesiąca, co oznacza podwyżkę o ponad 15% za m kw. w porównaniu do analogicznego okresu zeszłego roku.
MdM na jeden dzień
Niestety, w tym roku nie uda się już uzyskać dopłat z programu „Mieszkanie dla młodych”. Ostatnia szansa na takie wsparcie pojawi się na początku 2018 r. Wtedy udostępniona zostanie pula 381 mln zł. Jednak nie wystarczy ona raczej na długo, skoro jednego dnia (8 sierpnia) wykorzystano 67 mln zł. W najlepszym wypadku pieniędzy wystarczy więc na 2 tygodnie.
Ustawa o kredycie hipotecznym nie taka straszna
Kolejnym istotnym wydarzeniem minionego miesiąca było wejście w życie ustawy o kredycie hipotecznym. To ona może być jedną z przyczyn tak ogromnego wzrostu zainteresowania kredytem w okresie wakacji. Istniały bowiem obawy, że po jej wprowadzeniu banki podwyższą marże. Regulacja zawiera bowiem wiele przywilejów korzystnych dla kredytobiorców, a kosztownych dla instytucji finansowych. Jak na razie podwyżek jednak nie widać. – Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że banki już zdążyły sobie zrekompensować te dodatkowe koszty. O terminie wprowadzenia ustawy wiedziały z dużym wyprzedzeniem i już wcześniej wprowadzały podwyżki. Przypomnijmy, że w tym roku średnia marża kredytów z najniższym (10%) wzrosła już o 0,2 p.p. To oznacza, że kredyt na kwotę 300 tys. zł na 30 lat jest droższy o ok. 12,5 tys. zł – komentuje Jarosław Sadowski, Expander.
Obawy związane z wspomnianą ustawą nie były jednak jedyną przyczyną wzrostu zainteresowania kredytami mieszkaniowymi. Kolejny czynnik to dobra koniunktura gospodarcza. – Bardzo niskie bezrobocie sprawiło, że Polacy zyskali większą pewność siebie. Wielu przestało się obawiać zaciągania kredytu mieszankowego, który z reguły ma wysoką kwotę i długi okres spłaty. Poza tym, mieszkania są bardzo dobrą inwestycją. Są one nie tylko wynajmowane długoterminowo, ale coraz chętniej także krótkoterminowo (głównie turystom). Popyt na nie napędza nie tylko poprawiająca się sytuacja ekonomiczna Polaków, ale także ryzyko związane z wakacjami w takich krajach jak Egipt czy Turcja. Rosnące zainteresowanie wakacyjnymi apartamentami sprawia, że można dobrze zarobić na ich wynajmie. To wszystko w połączeniu z wciąż bardzo niskim oprocentowaniem kredytów powoduje gwałtowny wzrost popytu na tego rodzaju finansowanie – zaznacza Sadowski.
Najtańsze mieszkania windują ceny w Łodzi a Wrocław, Gdańsk i Gdynia odnotowuje niewielkie wzrosty
Ruchy cenowe na łódzkim rynku mieszkaniowym widoczne są szczególnie w segmencie najmniejszych i najtańszych dotąd lokali, zwykle pozyskiwanych przez inwestorów, którzy, po odpowiednim dostosowaniu, przeznaczali te oferty na rynek wynajmu. Zwiększone zainteresowanie ze strony inwestorów zachęciło sprzedających do wystawiania ofert po wyższych kwotach. Stąd obecnie możemy obserwować wyższy niż zwykle poziom cen. Za m kw. płacimy 3860 zł, ale w porównaniu z innymi analizowanymi miastami, w Łodzi kupowane są stosunkowo niewielkie lokale, przeważnie nieprzekraczające 50 m kw.
Z kolei niewielkie ruchy cenowe, nieprzekraczające 1 proc. w skali miesiąca, mają miejsce w trzech miastach: we Wrocławiu, Gdańsku i Gdyni. W przypadku stolicy Dolnego Śląska za m kw. płacimy 5875 zł, czyli widoczne jest zahamowanie trendu wzrostowego, który towarzyszył transakcjom w ostatnich miesiącach. – Podobnie jak i w innych miastach, wysokość średniej za m kw. jest pochodną zakupów inwestycyjnych niewielkich metrażowo mieszkań. We Wrocławiu w ostatnich miesiącach odnotowujemy dość wysoki odsetek transakcji na popularnych blokowiskach, a mieszkania w budynkach z wielkiej płyty osiągają niekiedy wysokie, jak na realia wrocławskiego rynku, ceny – przy najmniejszych mieszkaniach nawet rekordowe kwoty powyżej 7000 zł za m kw. – dodaje Jańczuk. W Gdańsku średnia cena m kw. w transakcjach to 5488 zł, czyli zaledwie 35 zł więcej niż przed miesiącem, a w Gdyni 5208 zł (o 53 zł więcej).
Poznańskie trendy – tanie, ale jak największe
W przypadku dwóch miast średnie ceny nabywanych lokali uległy wzrostom. W Warszawie za m kw., płacimy 7559 zł i jest o 1,8 proc. więcej niż w poprzednim notowaniu. Dwie trzecie mieszkań będących przedmiotem transakcji miało cenę nieprzekraczającą 400 tys. zł, co tylko pokazuje, że zainteresowanie zakupem utrzymuje się przede wszystkim w segmencie mieszkań dwu i trzypokojowych. – Dość zbliżone ceny lokali dwupokojowych i kawalerek powodują, że jednopokojowe mieszkania nieco straciły na popularności. Pojawiły się w zaledwie 6 proc. transakcji. W Krakowie natomiast, średnia cena m kw. wzrosła o 3,7 proc. do poziomu 6381 zł, co oznacza, że jest to najwyższa wartość odnotowywana w ostatnich 12 miesiącach. Jedynie w Poznaniu nabywcy decydowali się na istotnie tańsze mieszkania. Średnia cena w analizowanych transakcjach spadała do poziomu 5164 zł (3 proc.), ale za to tam kupujemy największe lokale. Średni metraż sprzedawanego lokum to aż 66 m kw. – to o 11 m kw. więcej niż w Warszawie – komentuje Jańczuk.
źródło: expander/informacjebranzowe.pl