Raport Money.pl o wdrażaniu ustawy śmieciowej. Brak koszy i nieroztrzygnięte przetargi
1763 gminy podpisały umowy z firmami wywożącymi śmieci, 499 wybrało je w przetargach, ale jeszcze nie podpisały dokumentów, aż 195 jest w trakcie przetargów, a 22 nie podjęły nawet żadnych działań związanych z ich organizacją - tak wygląda stan wdrażania przez samorządy obowiązującej od dziś ustawy śmieciowej.
Już na kilkanaście dni przed wejściem w życie przepisów ustawy, pojawiły się problemy z brakiem kubłów na śmieci. W Olsztynie taki problem ma olsztyński odział firmy Remondis, która od dziś odbiera odpady komunalne w pięciu z sześciu okręgów Olsztyna. Zatem w prawie całym mieście na początku zabraknie pojemników. Mieszkańcy mają zgłaszać braki bezpośrednio firmie.
Podobny problem ma również firma Altvater. Jest odpowiedzialna za wywóz odpadów w piętnastu gmin północnej Wielkopolski, zrzeszonych w Związku Międzygminnym w Pile. Dopiero pod koniec tego tygodnia ustawione zostaną odpowiednie kubły. Do tego czasu mieszkańcy mają odbierać w urzędach gmin i miast specjalne worki na śmieci. Brak pojemników wynika z tego, że dotychczasowa firma wywozowa kończąc współpracę zabrała wszystkie swoje kontenery, a nowa nie zdążyła podstawić swoich.
Podobne problemy mają mieszkańcy gminy Żary z województwa lubuskiego. Poskarżyli się w prasie, że dotychczasowy odbiorca ich śmieci, który nie wygrał przetargu, zaczął zabierać swoje pojemniki. Wojewoda lubuski apelował wówczas o przerwanie tej nagannej praktyki, a władze gmin wzywał do przeprowadzenia kontroli.
Podobne zgłoszenia wpływały również do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego, najwięcej z powiatów płockiego i pruszkowskiego. - "Sytuacja jest na bieżąco monitorowana. Nie ma zagrożenia epidemiologicznego ani zanieczyszczenia środowiska" - uspokajała rzeczniczka wojewody Ivetta Biały. W gminach: Brwinów, Michałowice i Czerwińsk dotychczasowi odbiorcy śmieci zostawiali w urzędach worki na odpady komunalne, w gminach Jasienica i Brudzeń Duży władze ustawiały kontenery, głównie przy budynku urzędu.
Nie ma odpowiedzialnych za wywóz śmieci
Wydawało się, że przetarg na wywóz odpadów w Krakowie został rozstrzygnięty, kiedy wygrało go konsorcjum złożone z przedsiębiorstw: Van Gansewinkel, ASA, Sita i Małopolskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Odpadami. Konkurencyjna firma Remondis odwołała się jednak od decyzji komisji w dwóch rejonach miasta.
W podobnej sytuacji co Kraków jest siedem gmin z Małopolski, w których na cztery dni przed wejściem ustawy śmieciowej w dalszym ciągu prowadzone były przetargi lub procedury odwoławcze. Władze zapewniały jednak, że od dziś wszyscy mieszkańcy regionu będą mieli zapewniony odbiór śmieci. Zrobią to firmy zastępcze, które dostały zlecenie na okres czasu potrzebny do podpisania umów z docelowymi wykonawcami.
Taki system przejściowy będzie obowiązywał również w stolicy. Tam firmy, które dotąd zajmowały się odbiorem odpadów, aż do 31 stycznia 2014 roku, będą to robić w dalszym ciągu. Warszawiaków nie ominie jednak obowiązek złożenia deklaracji i uiszczenia opłaty śmieciowej, która zostanie przez miasto przekazana tym firmom.
Na starych zasadach odbierane będą również odpady komunalne w Radomiu, niektórych gminach województwa śląskiego oraz w Kielcach. W tych ostatnich Urząd Miejski o tydzień przesunął termin składania ofert przez przedsiębiorstwa, które chcą wziąć udział w przetargu. Przez dwa miesiące śmieci wywozić będzie firma Veolia.
Deklaracje budzą opór
Również dopiero za dwa miesiące wyłoniony zostanie odbiorca śmieci w Gorzowie Wielkopolskim. Tam władze tłumaczą się tym, że czekały aż wszyscy mieszkańcy złożyli deklaracje, a bez pełnych danych miasto nie miało wiedzy, jakie wymagania przed firmami postawić. Dlatego nowy system będzie obowiązywał dopiero od 1 września. Do tego czasu pozostanie po staremu. Jedyna różnica - mieszkańcy płacić będą samorządowi a nie firmom.
Problem z deklaracjami ma również Wrocław. Pod koniec czerwca wpłynęło ich tylko 20 tysięcy, a powinno blisko 70 tysięcy. Jednak tutaj problem jest inny: spora część zarządców nieruchomości oraz spółdzielni nie chce składać dokumentów. Uznały, że nie muszą. Miasto jest przeciwnego zdania. - Obowiązek składania deklaracji śmieciowych ciąży na zarządcach, a nie na mieszkańcach - zawyrokowała Lucyna Hanus, prezes Regionalnej Izby Obrachunkowej. - Tak stanowią przepisy prawa.
Jednak to stanowisko nie złamało oporu. Sytuacja patowa trwa. Miasto co prawda zdecydowało się przyjmować deklaracje i opłaty bezpośrednio od osób, których mieszkaniami zarządzają spółdzielnie i wyspecjalizowane firmy, ale też nie odstąpi od domagania się zbiorczych deklaracji.
Co czeka opornych?
Główny Inspektor Ochrony Środowiska przestrzega, że gminy będą karane za złe wdrażanie nowych przepisów. Zapłacą od 10 do 50 tysięcy złotych. Jak dowiedział się Money.pl, Inspektorat od 16 lipca rozpocznie kontrole w co dziesiątej gminie w każdym województwie. Za uchybienia samorządów nie będą karani mieszkańcy.
Co jednak, jeśli nie gminy, ale mieszkańcy będą łamać prawo, na przykład nie segregując śmieci, choć się do tego zobowiązali? Każda z gmin inaczej będzie reagować. Grzegorz Benedykciński, burmistrz Grodziska Mazowieckiego, zapowiada zamontowanie kamer przy śmietnikach i naliczanie wyższych składek dla wszystkich, którzy nie będą segregować. Władze Warszawy są daleko bardziej liberalne i przez pierwsze miesiące będą tylko pouczać.
Jeśli jednak to nie pomoże, w końcu gmina może naliczyć właścicielowi domku, wspólnocie lub spółdzielni wyższe stawki, takie, jak płacone od nieposegregowanych śmieci.
źródło: money.pl/informacjebranżowe.pl